Dobry trener rozumie…

Nie bez powodu stawiam tu akcent na wolitywno – emocjonalną (serce) stronę damskiej dynamiki na salach treningowych. Bycie autorytetem nie jest warunkiem „zdobycia” kobiecej akceptacji. Dla kobiety ważniejsze jest zaufanie do osoby trenera, poczucie bezpieczeństwa i quasi-partnerstwo.

Te sprawy warunkują właśnie sięganie po sportowy (modelowanie sylwetki, redukcja tkanki tłuszczowej) sukces. Innymi słowy – swoista więź emocjonalna, terapeutyczne „zniewolenie” to pas startowy wzlotu w kanony piękna.

Bądźmy szczerzy – to przecież trener jest tym pierwszym jurorem oceniającym postępy. Miłośnik piękna, esteta, terapeuta, psycholog, prawie lekarz, a nawet… psychiatra. Zdziwienie? Raz jeszcze powtórzę, dobitnie i głośno – psychiatra. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta. Pogoń za uciekającą młodością w starciu z okresem przekwitania. Wyciągnięte ręce trenera są tu rzadkie. Większość woli pracować z młodymi ciałami, jędrnymi pośladkami i udami, z pięknymi twarzami, zapominając, że kobieta to brzmi dumnie niezależnie od wyglądu, wieku czy problemów zdrowotnych.

Przekwitanie – zmora kobiet, symptomy depresji inwolucyjnej, poczucie niskiej wartości… Dobry trener to rozumie, rozumie problemy psychiatrii, rozumie kobiety. Wtedy jest najbardziej potrzebny, by kobieta nie przechodziła tego czasu w samotności. Nie zawsze mąż, towarzysz życia daje zrozumienie. Czy tylko dlatego wiedza z zakresu psychiatrii jest potrzebna?

Nie. Nie zapominajmy bowiem o kobietach dotkniętych anoreksją, bulimią…One również potrzebują trenerskiej pomocy. Spotkamy takie kobiety z lękiem przekraczające progi siłowni. Potrafimy im pomóc. Potrafimy tak ustawić dietę i trening, by te choroby były wkrótce tylko koszmarnym wspomnieniem.

Nie sposób godzić się, by te słowa budowały swoistą kryptoreklamę trenerskiej genialności. Niech więc w nas pozostanie wyłącznie ten akcent, że – trzymając się obiektywnej nominacji – są ludzie kochający problemy kobiet, kochający pomagać, prowadzić, konsultować, utrwalać piękno, wydobywać je z otłuszczonych ciał, wyzwalać z męki depresji inwolucyjnych poprzez racjonalny trening i dietę, czynić życie radosnym.

Trening, dieta, racjonalny i zdrowy tryb życia, odpowiednia, dobrana dla każdej kobiety indywidualnie suplementacja – to perspektywa osiąganie szczytów. Jest tu obecny wysiłek nie tylko psychiczny, ale przede wszystkim fizyczny, bowiem pamiętajmy na całe życie – mięsień nie zna innej drogi osiągając doskonałość, niż ciężka praca.

Praca ciężka z kolei to ta, która dla danej osoby, stosownie do jej wieku, wytrenowania i na miarę jej kobiecości delikatnie wzmacnia pragnienie przebudowania sylwetki.

Nie ma nic gorszego, niż trener, który w swej quasi-genialności doprowadza już na pierwszym treningu do załamania pragnień, do wyciszenia marzeń. Ciągoty sadystyczne nie są tu na miejscu.

Parafrazując myśl Owidiusza można powiedzieć, że dobry trener to ten, który prowadząc personalną opiekę, uniesiony trenerską namiętnością nie wyprzedza zdolności ufnej kobiety, bowiem przyświeca mu zawsze prawda, że w tym uniesieniu najmilej, gdy jednocześnie dobiją do przystani, którą jest zaliczenie radosnego treningu.

Trening pod okiem mądrego trenera to ten, po którym kobieta kokieteryjnie szepnie „to kiedy następny raz? Chcę jeszcze…”.