Po pierwsze – zniechęcenie przenika nasze treningowe wysiłki w chwili gdy z niecierpliwością oczekujemy postępów, a tych nie widać. Swoista sztuka dla sztuki to nie jest bajka zawodników.
Po drugie, zniechęcenie może rozwalać nasze wysiłki, kiedy w treningowy reżim wplata się pokusa odejścia od diety, od konsekwencji, kiedy w równej drodze postępów znajdujemy kuszące ścieżki wprowadzenia w siebie chaosu.
Uporządkować siebie – to takie trudne..
.Po trzecie – rutyna, automatyzm działań skutkujące wyjałowieniem naszego treningu z radości kontaktu ze sztangą, z radości pokonywania siebie….
Nie rozwijam tych myśli – tu nie jest do tego miejsce, ale….Przyjacielu, czy coś z tego co wyżej…pojawiło się, czy raczej na miarę bogactwa i wrażliwości Twojego wnętrza – problem był bardziej skomplikowany?
Trzymam za Ciebie. Pamiętaj o tym, bo właśnie obecność Przyjaciół jest uśmiechniętą motywacją powrotu na drogę sukcesu. Nie masz ucieczki od medali – bierz je z pokorą 🙂